środa, 8 sierpnia 2012

Smaki lata...

Jeszcze nie minęła połowa sierpnia. Nie minęła też nawet połowa studenckich wakacji. Czuję jednak, że lato mija nieubłaganie i zbliża się wiele zmian. M.in. kolejna krakowska przeprowadzka, nowe wrześniowe wyzwania, ostatni rok studiów...
Tymczasem lato wciąż trwa, Kraków jest kilkadziesiąt kilometrów stąd, a ja cieszę się towarzystwem rodziny, bawię się w kucharza, pracownika ekipy remontowej, malarza i książkowego mola. Oddycham świeżym powietrzem i zapamiętuję chwile, smaki, zapachy.

Pomidory prosto z ogrodu. Pachnące niemożliwie pomidorowe.

...niezliczone szarlotki...

...smak papierówek...

...jagody jedzone garściami i jagodowe pierogi...

...maliny, maliny i jeszcze więcej malin... słoiczki pełne soku... malinowy dżem na zimę...

...znajome drogi... popękane chodniki...

...chmury płynące po niebie... zapach świeżo skoszonej trawy... zapach deszczu...

piątek, 3 sierpnia 2012

Zupa koperkowa, czyli sierpniowe must cook

Stworzyłam sobie na lato tajemną listę potraw, na której znalazła się zupa koperkowa. Znalazła się wśród potraw, które po prostu muszę ugotować :) Względem zupy koperkowej dokonałam swego dzieła wczoraj, a efekt pragnę Wam zaprezentować.

  

Składniki:
2 litry wody lub bulionu warzywnego
4 duże ziemniaki
1 średnia marchew
1 średnia cebula
duży pęczek kopru
3 łyżki śmietany
sól
pieprz

Wykonanie:
Podsmażamy w garnku posiekaną drobno cebulkę. Dodajemy pokrojone w kostkę ziemniaki i marchew, po czym zalewamy bulionem. Dodajemy koper i gotujemy wszystko razem. Gdy warzywa się już ugotowane, miksujemy zupę blenderem. Następnie gotujemy jeszcze chwilę dodając pieprz i sól do smaku, oraz zabielając śmietaną. Dekorujemy koperkiem.

Smacznego :)

Asia

piątek, 27 lipca 2012

Babka cytrynowa

Piekąc babkę cytrynową, którą pragnę Wam zaprezentować, bazowałam na cudownym przepisie Liski z White Plate. Przepis ten możecie znaleźć tutaj. Ja przedstawiam poniżej moją własną interpretację, choć nie zmieniłam przepisu w znaczącym stopniu. Ot, kilka gram mąki i inne kosmetyczne zabiegi. Oryginalny przepis sugeruje użycie miksera, jednak nie zrobiłam tego z prozaicznej przyczyny... piekłam w nocy i nie chciałam obudzić całej rodziny :) Na szczęście ciasto wystarczyło dobrze wymieszać i obyło się bez grudek :)

 Babka cytrynowa

Składniki:

220 g jogurtu naturalnego
180 g cukru pudru
80 g masła, stopionego
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1 płaska łyżka soku wyciśniętego z cytryny
skórka starta z 1 cytryny
250 g mąki pszennej
3 jajka

Wykonanie:

Jajka utarłam z cukrem pudrem, a następnie dodałam jogurt i roztopione masło, po czym dokładnie rozmieszałam.
Cały czas mieszając dodawałam przesianą mąkę, proszek do pieczenia oraz sok i skórkę z cytryny, aż uzyskałam gładką masę. Na swoim blogu Liska podaje, iż ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany. Stąd dodatkowe 30 g mąki w moim przepisie, które musiałam dodać (250g zamiast oryginalnych 220g). Ciasto piekłam w podłużnej formie (12 cm x30 cm), w temperaturze 180 st. C, przez ok. 50 minut.

Moje nocne pieczenie było rano jak znalazł :) W końcu cytrynowa babeczka z truskawkowym dżemem domowej roboty to doskonały początek dnia... czasem naprawdę można odpuścić sobie owsiankę ;)

 Smacznego :)

wtorek, 24 lipca 2012

Pleśniak

Pomysł na dzisiejszy wypiek powstał w mojej głowie na wspomnienie ciasta, które jadłam nieraz u znajomych, ale nigdy nie pojawiało się ono w moim domu. Przejrzałam więc mnóstwo przepisów na różnych blogach i postanowiłam wyciągnąć z nich średnią, czyli upiec ciasto tak jak mi najbardziej odpowiada. Szczerze mówiąc ciasto nie wyszło tak wilgotne jak się spodziewałam, dlatego następnym razem zamiast jabłek użyję marmolady lub dżemu, ale gorąco polecam również tę wersję :)
 PLEŚNIAK
 czyli pyszne ciasto o mylącej nazwie

Składniki:

Ciasto:
2 szklanki mąki krupczatki
1 szklanka zwykłej mąki pszennej
1 kostka masła/ margaryny
4 żółtka jajek
3 łyżki cukru
2 łyżki kakao

Reszta składników:
 3 jabłka
 4 białka jajek
1 kisiel (użyłam wiśniowego, ale może być też truskawkowy lub poziomkowy)
3 łyżki cukru

Zagniatamy kruche ciasto (najpierw bez kakao) i dzielimy na 3 części. Jedną z części zagniatamy ponownie razem z dwoma łyżkami kakao i wkładamy całe ciasto do lodówki na pół godziny.

Po wyjęciu ciasta z lodówki jedną z dwóch jasnych części ciasta wylepiamy formę, po czym ścieramy obrane jabłka na wierzch (można też użyć marmolady jabłkowej lub jakiegoś kwaśnego dżemu) . Następnie ścieramy na tarce kakaowe ciasto tworząc kolejną warstwę.

Białka ubijamy razem z 3 łyżkami cukru, dodajemy kisiel i miksujemy. Tak powstała piankę umieszczamy na warstwie ciemnego ciasta. Na piankę ścieramy resztę jasnego ciasta.

Pieczemy w temperaturze 180 stopni przez 40-45 minut.

Smacznego!

środa, 18 lipca 2012

Kavkadesign i szarlotka. Do kawy.

  
Dziś szalałam z pędzlem po balkonie, porządkowałam kuchenne czeluści, rozwiązywałam z babcią krzyżówki, a na koniec upiekłam szarlotkę, na którą przepis już kiedyś prezentowałam: http://www.zmiastaiztalerza.blogspot.com/2011/12/szarlotka-czyli-cos-co-w-zyciu.html

Najmilsze było jednak pojawienie się niespodziewanych gości, gdy szarlotka okazała się jak znalazł :) I fakt, że zniknęła w mgnieniu oka :) No... powiedzmy, że uratowałam kawałek dla gościa na którego właśnie czekam, ale naprawdę nie było łatwo :D

Chciałam się też podzielić z Wami blogowym odkryciem, które poczyniłam zupełnie przypadkiem, przeglądając komentarze do ostatniego wpisu na  blogu Liski. Skacząc po linkach trafiłam na blog Joanny Gwis i od razu rozpoznałam ilustracje ze "Zwierciadła", które czytam regularnie. Kavkadesign to niezwykle piękne miejsce, które warto odwiedzać w swoich internetowych wędrówkach. Po prostu.


Asia

wtorek, 10 lipca 2012

Pierogi z borówkami


Pełnia lata i owoce prosto ogrodu. Po akcji wyrywania chwastów zebrałam do kubeczka borówki amerykańskie z myślą o prawdziwie wakacyjnych pierogach.Owoce z przydomowego krzaczka czynią każde danie naprawdę ekologicznym i pysznym. Jest to również najprostsza inspiracja do zrobienia pierogów. Mąka, woda, owoce.


Aby zrobić ciasto należy zagnieść mąkę w wodą, aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Późnij wystarczy rozwałkować ciasto, wyciąć z niego krążki, nałożyć do nich borówek z cukrem i uformować pierogi.


Pierogi wrzucamy do gorącej wody, czekamy aż wypłyną i gotujemy jeszcze kilka minut. Dziś zjadłam swoją porcję po prostu z cukrem i dodatkową porcją owoców, ale świetnie smakują również z jogurtem lub sklarowanym masełkiem. Zapewne każdy zna swoją ulubioną opcję :)

Smacznego!

Asia

czwartek, 5 lipca 2012

Lato ma smak...

Dziś błogi dzień :)
Muzyka od rana.
Czytanie przy śniadaniu.
Galaretka pomarańczowa z porzeczkami prosto z ogrodu.
Słońce na cały regulator.
Balsam do opalania przypominający zapachem zeszłoroczne wakacje.
Pływanie, opalanie i gadanie, bo zaraz jedziemy na basen :)

Miłego dnia!

Asia

środa, 4 lipca 2012

Muffinki z czerwonymi porzeczkami

Upał, skwar, mnóstwo rzeczy do zrobienia, okropny bałagan, ale jak odmówić sobie porzeczkowych muffinków? Nie sposób! No więc upiekłam muffiny z porzeczkami prosto z krzaczka, modyfikując po raz kolejny przepis na muffiny cytrynowe. Efekt? Pysznie!

Składniki:

Składniki sypkie:
140 g mąki
2 łyżeczki proszku do pieczenia
60 g cukru
1 łyżeczka startej skórki z cytryny
torebka cukru waniliowego

Składniki płynne:
1 jajko
100 ml kefiru
55 g rozpuszczonego (na małym ogniu) masła


Wykonanie opiera się na jednej podstawowej zasadzie, zaczynamy od osobnego wymieszania składników płynnych i sypkich.
Wsypujemy do jednej miseczki  mąkę, proszek do pieczenia, cukier, cukier waniliowy i skórkę z cytryny (cytrynę należy wcześniej sparzyć wrzątkiem).
W osobnym naczyniu mieszamy rozpuszczone masło, jajko i kefir, po czym powstałą miksturę dodajemy do składników sypkich i mieszamy, nie przejmując się grudkami.

Powstałą masę nakładamy do nasmarowanych masłem foremek, dekorujemy owocami i pieczemy ok. 10-15 min. w temp 180 stopni.
Smacznego!

Asia

wtorek, 12 czerwca 2012

Spaghetti, czyli moja nowa książka nr 1 :)


Podczas ostatniego weekendu kupiłam najcudowniejszą książkę kucharską świata! Początkowo myślałam, że na półce z książkami widzę opakowanie makaronu, ale okazało się, że "Spaghetti"* to książka autorstwa Carli Bardi. Można w niej znaleźć fantastyczne fotografie, ciekawe informacje i ponad 130 przepisów. Przyznam jednak, że zauważyłam ją na półce, dzięki fantastycznie wystylizowanej okładce.
Możecie się spodziewać, że na blogu pojawią się inspiracje właśnie z tej książki :)


*W Polsce książka ta została wydana przez Wydawnictwo Olesiejuk. Można znaleźć ją na stronie internetowej wydawnictwa.
http://www.olesiejuk.pl/zobacz/single/spagetti-ponad-130-przepisow-carla-bardi.html

A.

piątek, 8 czerwca 2012

Tarta ze szpinakiem i cebulką

Mało gotuję, sporo się uczę, trochę leniuchuję, spędzam czas na wsi, staram się spotykać z ludźmi i słucham bardzo dużo muzyki. Blog leżał trochę odłogiem, ale jak zwykle postanawiam to nadrobić. Zrobienie tego dania chodziło za mną od jakiegoś czasu, a impulsem do działania stał się przepis na placek prowansalski, który znajdziecie na blogu The Body. Naturally: http://thebodynaturally.blogspot.com/2012/06/placek-prowansalski-z-cukinia-i-cebula.html
Stąd właśnie wzięłam przepis na ciasto do mojej tarty, którą uzupełniłam o skomponowany przeze mnie farsz szpinakowy.

Tarta ze szpinakiem i cebulką

Składniki:

Ciasto:
20 dag mąki
10 dag masła
3 łyżki zimnej wody
sól, pieprz
...

duuużo szpinaku
3 ząbki czosnku
1 duża cebula
2 jajka
3 łyżki mleka
ser żółty
trochę koperku
sól, pieprz

Zagniatamy ciasto wg podanej proporcji, doprawiając do smaku, i wypełniamy nim formę. Podpiekamy ciasto w temperaturze 180 stopni C przez około 10-15 minut. Następnie nakładamy na ciasto farsz, który wygląda następująco:

-Szpinak uduszony razem z czosnkiem, z dodatkiem pieprzu i soli
-Posiekana  lub pokrojona w piórka cebulka (do ułożenia na szpinaku)
-Całość zalewamy mieszanką jajek z mlekiem,. z dodatkiem pieprzu i soli
-Posypujemy wszystko startym serem zółtym

Pieczemy 20-30 minut, aż wszystko się zetnie i zrumieni, a ser będzie tak przypieczony, jak lubimy :)
Polecam i życzę smacznego :)


Asia

piątek, 18 maja 2012

Nowa deska do krojenia? I to jaka! Myszowata :D

Witam :) Muszę się czymś pochwalić. Nie jest to tym razem żaden wyczyn kulinarny, ale prezent jaki otrzymałam od mojego mężczyzny. Otóż Marcin własnoręcznie (!) zrobił dla mnie deskę do krojenia (!). W kształcie serca (!), a do tego z motywem myszy (!) Jeszcze nigdy nie byłam pod takim wrażeniem jego stolarskich zdolności ;D

Jestem zdania, że w kuchni nigdy dosyć fajnych gadżetów, dlatego prezent od razu zdobył moje serca. Zwłaszcza, że dostałam moją myszowatą deskę zupełnie bez okazji :)

A tak przy okazji, czy wiecie, że niektóre rodzaje drewna mają działanie antybakteryjne? Dzięki temu drewniane deski do krojenia są nie tylko bardziej ekologiczne, ale też bardziej higieniczne od innych.

Z myszowatymi pozdrowieniami,

Asia-chwalipięta :)

wtorek, 15 maja 2012

Wrocław- miasto spotkań

Czas spędzony z Niną we Wrocławiu naładował moje psychiczne baterie. W weekend nawet nie pomyślałyśmy o wrzuceniu czegoś na bloga, ale za to świetnie się bawiłyśmy :) Było wspólne gotowanie, ale chętnie skorzystałyśmy też z tego, że mężczyzna Niny jest fantastycznym kucharzem. Czwartkowa kolacja była świetna.
Nasze kulinarne szaleństwo miało miejsce przede wszystkim w sobotę. Zrobiłyśmy nawet kompot z rabarbaru! Nina eksperymentowała z pesto z rukoli, przywiezionym przez nią z duńskiej majówki. Nie mam zielonego pojęcia, dlaczego nigdy nie dodawałam śmietany do pesto, ale sposób Niny bardzo mi się spodobał.


Osobiście zajęłam się deserem, piekąc kruche ciasto z jabłkami, co było prawdziwym wyczynem w szalonym piekarniku, który miałam do dyspozycji. Na szczęście udało się niemal doskonale. Piekarnik przypalał tylko z jednej strony ;)

Rzecz jasna nie jadłyśmy tylko w domu. Z całego serca polecam pierogi w "Jadłomanii" na ul.Ruskiej. Typowy lokal z jedzeniem na wagę. Nałożyłam sobie na talerz dosłownie wszystkiego po trochu, ale to podsmażone ruskie pierogi zasłużyły na złoty medal.
A po drodze... był jeszcze fenomenalny shake o smaku kiwi... niestety nie pamiętam nazwy lokalu :/


Trudno znaleźć mi słowa, aby opisać koncerty Bonsona, Te-trisa i grupy Parias, które odbyły się w piątek na wrocławskich Ekonomaliach. Moi gospodarze najprawdopodobniej wynudzili się ze mną okropnie, bo nie słuchają hip-hopu, ale koncert był naprawdę niesamowity. Zwłaszcza energia, jaką przekazał publiczności Te-tris, zbudowała świetną atmosferę. A przecież o fajną atmosferę i dobrą muzykę właśnie tu chodzi.

Co więcej?
Window shopping! Prawdopodobnie krakowskie ulice bardzo mi spowszedniały, bo we Wrocławiu wszystko przyciągało mój wzrok. Nie pamiętam kiedy ostatnio spacerowałam gdzieś oglądając wystawy sklepowe, ale w piątek oddałam się temu zajęciu z przyjemnością. Przy okazji ogarnęłam już trochę centrum miasta moim umysłem pozbawionym orientacji przestrzennej.


Na koniec muszę wspomnieć o evencie psychologicznym zorganizowanym przez Uniwersytet Wrocławski w "Mleczarni". Byłyśmy z Niną na kilku wykładach, m.in. na prezentacji badań dotyczących wrocławskich stulatków. Najwyraźniej psychologia prześladuje mnie również w wolnym czasie. Muszę jednak przyznać, że było bardzo ciekawie i zabawnie :)


Pewnie mogłabym tak jeszcze pisać i pisać, ale myślę że dość tych szczegółów :)

Pozdrawiam,

Asia

środa, 9 maja 2012

Maj

Mój weekend majowy trwał ponad tydzień. Absolutnie nie chciało mi się nawet gotować, a pogoda sprzyjała raczej leżakowaniu na słońcu. Z ociąganiem zabrałam się w ten poniedziałek do działania, a teraz żyję już jutrzejszym wyjazdem do Wrocławia. Nie byłam we Wrocławiu od czasu... założenia tego bloga! Tak, tak, pierwszy post napisałyśmy z Niną w jej mieszkaniu :) Możecie się spodziewać, że w ten weekend też coś napiszemy :)

A tymczasem garść wspomnień z weekendu majowego, choć prawie wcale nie robiłam zdjęć...

Curry! Potrawa magiczna i najlepsza w wykonaniu mojego Taty. 
Choć uwielbiam curry, która robi Tata, na ogół trwa pomiędzy nami kulinarny spór: 
Miłośnik pikantnej i aromatycznej kuchni orientalnej vs. fanka włoskich smaków. 
Godzi nas kuchnia polska :)


Ach, weekend majowy... szaleństwo świeżych warzyw, "posiadówy" w altanie, lenistwo przy kawie i kolorowym magazynie, i opalanie... nawet Fredzik wystawia futro do słońca :)

Jak dobrze, że długi weekend majowy to nie ostatni weekend maja...

Pozdrawiam,

Asia

środa, 25 kwietnia 2012

Linguine z kaparami i suszonymi pomidorami

Dziś na moim blogu włoskie inspiracje. Jak zwykle nie trzymając się ścisłych proporcji zabieram Was w krainę linguine z kaparami i suszonymi pomidorami :)



Makaron linguine
Pierś z kurczaka
2 ząbki czosnku
Mieszanka ulubionych ziół (ja używam mieszanki suszonej bazylii, pietruszki, suszonych pomidorów oraz pieprzu)
Kapary (w ilości wg uznania, gdyż nie każdy jest ich fanem)
Suszone pomidory (pół słoiczka)
Orzeszki piniowe
Oliwa z oliwek

A zatem... podsmażamy na oliwie pokrojonego w kawałki kurczaka, dodając zioła oraz pokrojone w cienkie plasterki ząbki czosnku. Uważamy aby nie przypalić czosnku. Następnie dodajemy kapary i pokrojone w paseczki suszone pomidory ze słoika. Smażymy chwilę.
W tym czasie gotujemy makaron. Gdy jest gotowy, nakładamy na talerz, dodajemy kurczaka i resztę cudów, a na koniec posypujemy orzeszkami piniowymi. Oczywiście listki bazylii mogą stanowić doskonałe zwieńczenie dania, zdobiąc i świetnie smakując.

A zatem prosto, pysznie, po włosku! :)


Smacznego życzy

Asia :)

środa, 18 kwietnia 2012

Nowa porcja blogowych inspiracji

Wśród polecanych przeze mnie linków, w menu po prawej stronie, pojawiła się zakładka "Zagraniczne." Obiecuję zrobić recenzję moich odkryć w anglojęzycznej blogosferze, gdy tylko wygram walkę z wtorkowym egzaminem :) Póki co odkrywajcie i przeglądajcie sami, ciesząc oczy :)





wtorek, 10 kwietnia 2012

Kokajl z kiwi z bazylią

Owocowy zastrzyk witamin na wiosnę to zbawienna rzecz. A co ze słodkimi łakociami? Można sobie pofolgować w tej sferze, łącząc wszystko co pyszne i zdrowe w jednej szklance :)

Potrzebujemy 5 kiwi i 4-5 listków bazylii.
Co dalej? Miksujemy :) Można też wrzucić kilka kostek lodu i cukier, wedle uznania.
Moje kiwi były bardzo dojrzałe i słodkie, a bazylia dodała im wyrazistości, więc uznałam cukier za całkiem zbędny.
Akompaniament w postaci truskawek? Zawsze :)

Asia

niedziela, 8 kwietnia 2012

Sernik

Dziś proponuję Wam sernik wg przepisu mojej mamy. Mój ulubiony. Bez żadnej bezy, polewy, ani niczego takiego. Punkt sporny pomiędzy mną a moim bratem, który woli sernik z brzoskwiniami ;)

 
Sernik

Składniki na masę serową:

1,5 kg twarogu półtłustego (można użyć gotowego mielonego lub przemielić własnoręcznie)
10 jajek
1 kostka masła
2 szklanki cukru
skórka otarta z 2 cytryn
cukier waniliowy
10 dag rodzynek
2 łyżki mąki pszennej

Oddzielamy żółtka od białek.Ucieramy żółtka z cukrem (i cukrem waniliowym) na puszystą masę. Dodajemy sklarowane, przestudzone masło, wciąż ucierając. Następnie stopniowo dodajemy zmielony ser, skórkę z cytryny i rodzynki. Na końcu dodajemy ubite na pianę białka i przesianą mąkę. Mieszamy delikatnie i wylewamy do formy wyłożonej surowym kruchym ciastem.


[Przepis na kruche ciasto:
1 szklanka mąki krupczatki
0,5 szklanki mąki pszennej
0,5 kostki masła
1 jajko
3 łyżki cukru

Zagniatamy ;D ]


Asia

sobota, 7 kwietnia 2012

Odświętnie i książkowo, czyli panią Ćwierczakiewiczową przedstawiam...

Życzę Wam radosnych Świąt, spędzonych tak jak lubicie :)

Życzę też wszystkim bez względu na światopogląd, abyśmy potrafili zatrzymać się w biegu, zauważyć potrzeby własne i naszych najbliższych, dostrzec wiosnę i złapać wiatr w żagle :)


Choć duchowo blisko mi na Wschód, to wszystkie spędzane w domu święta są dla mnie niesamowitą okazją, aby spędzić z rodziną naprawdę wyjątkowy czas. Mój dom pozbawiony jest nerwowej gorączki przygotowań. Dlaczego? prawdopodobnie dlatego, że wszyscy lubią gotować i spędzać wspólnie czas, m.in. obijając się o siebie w kuchni :) Uwielbiam ten pełen rozmów i smaków spokój. Z radosnego letargu wyrywa mnie zwykle moja druga połówka, zarządzając spacer, basen i wszelaki powrót do świata (choć ostatnimi czasy nawet elektrowstrząsy miałyby problem z oderwaniem mnie od przedłużającego się wypoczynku.)
Z radością spędziłam poranek na fotografowaniu i popijaniu herbaty nad gazetą. We wczorajszym numerze "Dziennika Polskiego" ukazał się świetny artykuł na temat polskich książek kucharskich. Widoczna na zdjęciu strona z "Kucharza Polskiego" z 1856 roku (I wydanie w 1749r.) to jeszcze nie najstarsze polskie kompendium wiedzy kulinarnej. W "Pani Tadeuszu" znajdziemy wzmiankę o "Kucharzu doskonałym", w rzeczywistości jednak chodzi o "Compendium ferculorum albo zebranie potraw" Stanisława Czernieckiego, które ukazało się ponad stulecie przez "Panem Tadeuszem".

Pan Andrzej Kozioł, autor artykułu, wspomina (nawet dość obszernie) o Lucynie Ćwierczakiewiczowej i jej dziele pt "365 obiadów". Jeśli nie możecie zdobyć wczorajszego "Dziennika Polskiego", polecam samą książkę i wstęp do niej. Można wiele ciekawych informacji wyczytać na temat pani Ćwierczakiewiczowej. M.in. to, że pod względem honorariów i przychodów ze sprzedaży książek kucharskich, pobiła klasyków polskiej literatury, których dzieła również były wydawane w XIX-wiecznej Warszawie.
Ostatnio udało mi się zdobyć "365 obiadów" w jednym z krakowskich antykwariatów, dlatego prezentuję mój egzemplarz poniżej. Książka ta budzi zachwyt nad kuchnią polską, która oryginalnie nie ma wiele wspólnego ze schabowym z kapustą. Oprócz kuriozalnych przepisów (ciasta z kopy jajek i zupy z kopy raków, a także truflowe specjały i cuda na patyku :)) znajdziecie w tej książce prawdziwą kopalnię inspiracji związanych z gotowaniem dopasowanym do pór roku, a co za tym idzie- produktów sezonowych. Być może dopadną Was też kulinarne dziwactwa, z których szybko się nie wyleczycie, jednak warto :) Zarówno dla rozwoju kulinarnych pasji, jak i z umiłowania do historycznych ciekawostek.

Z pewnością to nie ostatnia z moich książek, która przedstawię :)

A póki co życzę jeszcze raz solidnego wypoczynku,

Asia

czwartek, 5 kwietnia 2012

Marmurkowa i cytrynowa, czyli dwie fajne babki :)

 Dzisiejszy dzień upłynął pod znakiem "Ciast i ciasteczek" pani Piotrowiakowej (Piotrowiakowa W, "Piekę ciasta i ciasteczka", 1987, str. 96). Ubóstwiam tę kobietę, choć nic o niej nie wiem, poza tym, że napisała kilka świetnych książek kucharskich. To wystarczy :)
Przepis na babkę marmurkową, z którego skorzystałam, okazał się być przepisem na dużą formę, dlatego ze zrobionego ciasta upiekłam jedną średnią babkę marmurkową i jeszcze jedną naprawdę małą formę babki cytrynowej. Zmieniłam odrobinę proporcję, dodając więcej mąki, niż podaje przepis, ale efekt był pyszny :)


Składniki:
200 gram mąki krupczatki
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1 torebka proszku do pieczenia
6 jaj
1 kostka masła
2 szklanki cukru
1 szklanka mleka
4 łyżki kakao
otarta skórka z 1 cytryny

Przygotowujemy sobie mieszankę mąki i proszku do pieczenia, żółtka oddzielamy od białej, a cytrynę sparzamy wrzątkiem. I do dzieła! Miękkie masło ucieramy z cukrem i żółtkami. Do tej masy dodajemy pianę z białek. Cały czas mieszając dodajemy mleko, mąkę i proszek do pieczenia. Ciasto rozdzielamy na dwie części, do jednej dodajemy kakao, do drugiej skórkę cytrynową. Wlewamy do formy warstwami.

(Ja rozdzieliłam ciasto na trzy części. Z jednej zrobiłam małą cytrynową babeczkę, którą prezentuję poniżej:)

 
Ciasto pieczemy przez 40-50 minut w temperaturze 170 stopni. Nie należy zapomnieć o dokładnym wysmarowaniu formy tłuszczem i posypaniu jej bułką tartą. To gwarantuje nam, że ciasto gładko wyjdzie z formy. Tradycyjnie zapomniałam o bułce tartej, co zakończyło się dosyć kiepsko.Natomiast na pewno wykorzystam ten przepis wiele razy! Ciasto jest idealnie wilgotne, puszyste i pyszne :)
 
 

Smacznego :)

Asia

poniedziałek, 2 kwietnia 2012

O kruchym po raz setny

Po przepis na kruche ciasto odsyłam do początków bloga: http://zmiastaiztalerza.blogspot.com/2011/09/wrooclyn-by-night-i-tarta-jabkowo.html  Tym razem nie dodałam cukru do ciasta. Często tak robię w przypadku kruchego.


Ok. Mamy zagniecione ciasto? Świetnie. Gdy już wyłożymy połową takiego ciasta formę, możemy dodać dowolne składniki, a następnie resztę ciasta ułożyć na wierzchu, czy to w postaci rozwałkowanej, prostokątnej warstwy, czy po prostu w drobnych kawałkach. U mnie tym razem sposób pośredni, związany z moimi deficytami w zakresie przenoszenia rozwałkowanego ciasta do formy ;D

A co ukryłam w cieście? Dość cierpkie powidła śliwkowe, a na nich 2 jabłka pokrojone w plasterki. Niesamowite, że wystarczy zmienić kolejność, rodzaj powideł lub gatunek jabłek, a już otrzymujemy całkiem nowy wypiek. Niezmiennie pyszny.

Pozdrawiam,

Asia

wtorek, 27 marca 2012

Pierogi ruskie wg Marii Disslowej (choć niezupełnie ;))



 Banał. Czasochłonny, ale pyszny. Dzieło ostatniego piątki, kiedy to robiłam obiad dla siebie i brata.
Zapewne każdy ma na nie swój własny przepis. Zróżnicowany regionalnie i rodzinnie. Najlepsze pierogi ruskie to te, które robi babcia lub mama. Prawda? W moim przypadku jest to mama. Mistrzyni pierogów ruskich. Zazwyczaj robię wszystko na oko stosując się do jej wskazówek.
Tym razem zainspirowałam się przepisem Marii Disslowej, znalezionym w jej książce "Jak gotować". Przepis prezentuję poniżej:


Przyznam, że całkowicie zignorowałam jajko z przepisu. Ciasto na pierogi robię wyłącznie z mąki i ciepłej (mniej niż bardziej) wody. Dolewam wodę do mąki i stopniowo zagniatam, tak długo aż ciasto będzie w konsystencji zdatnej do rozwałkowania i wycinania kółek :)
Farsz robimy oczywiście z ugotowanych ziemniaków i twarogu. Proporcje mogą być różne. Tym razem skorzystałam ze wskazówek pani Disslowej, ale generalnie dla zachowania oryginalnego smaku wystarczy zapamiętać złotą proporcję 3:1 (ziemniaki : twaróg). Polecam użycie całej cebuli. Może być nawet dość duża. Albo więcej niż jedna. W każdym razie dla mnie to coś niezbędnego w pierogach ruskich. Drugiej cebuli, po podsmażeniu, użyłam do okraszenia gotowych pierogów.
Maria Disslowa pominęła w przepisie sól i pieprz. Wy tego nie róbcie ;)


Życzę cierpliwości przy lepieniu pierogów i życzę smacznego,

Asia