Tymczasem lato wciąż trwa, Kraków jest kilkadziesiąt kilometrów stąd, a ja cieszę się towarzystwem rodziny, bawię się w kucharza, pracownika ekipy remontowej, malarza i książkowego mola. Oddycham świeżym powietrzem i zapamiętuję chwile, smaki, zapachy.
Pomidory prosto z ogrodu. Pachnące niemożliwie pomidorowe.
...niezliczone szarlotki...
...smak papierówek...
...jagody jedzone garściami i jagodowe pierogi...
...maliny, maliny i jeszcze więcej malin... słoiczki pełne soku... malinowy dżem na zimę...
...znajome drogi... popękane chodniki...
...chmury płynące po niebie... zapach świeżo skoszonej trawy... zapach deszczu...
Lato, kiedy jeszcze nie było się "tak dorosłym" - tęsknię. Wakacje u rodziców - wtedy myślałam, że to uda, teraz doceniam. A dziś pomyślałam, że zaraz przyjdzie zima, a lato się kończy.
OdpowiedzUsuńO tak, od kilku dni coraz częściej myślę o tym, że jesień nadchodzi, a za nią zima. Mam tak chyba od momentu, gdy okazało się, że już pod koniec sierpnia muszę zmierzyć się z przeprowadzką. I już wiem, że będę cały wrzesień wiła i upiększała nowe gniazdko, równiutko układając przetwory na zimę, składając w kostkę ciepłe koce i wieszając w szafie niezliczone swetry.
OdpowiedzUsuńA póki co... lato :) Pozdrawiam serdecznie :)
Dla mnie nieodłączną częścią lata jest jeszcze bób! Kiedy zaczyna się robić ciepło, pyszny bobik często ląduje na stole :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Fajne zdjęcia, podobają mi się. Gratulacje.
OdpowiedzUsuń