poniedziałek, 26 września 2011

Wrooclyn by night i tarta jabłkowo-śliwkowa na kruchym spodzie


„To jest Wrocław- niektórzy mówią ‘miasto spotkań’
Pokochasz je jak Paryż, gdy je poznasz od środka”

W głowie gra ‘Wrooclyn by night’ Wrooclyn Dodgers, ale moja wizyta u Niny dobiegła już końca. Wracałam do Krakowa z poczuciem naładowanych pozytywną energią baterii. I bardzo wdzięczna za wspaniale spędzony czas. I cierpliwość w parku linowym. Czasem dobrze oderwać się od ziemi, nawet jeśli wymaga to pokonania całkiem porządnie zakorzenionych obaw :) Pogoda dopisała, pozwalając na spacer po Parku Staromiejskim i Wyspie Słodowej. Trwał też we Wrocławiu Jarmark Ekologiczny, gdzie oprócz ekologicznych pyszności zaczarowała nas ceramika. Wprawdzie powstrzymałyśmy się przed przygarnięciem do swoich kuchni połowy ręcznie malowanych imbryków dostępnych na jarmarku, jednak nacieszyłyśmy oczy jarmarkowymi cudami.


To moja krótka relacja z Wrocławia. Krótka, bo nie  o całym moim życiu zamierzam pisać. W końcu obiecałam sobie zamieścić przepis na tartę, czym już pochwaliłam się przed Niną. Dlatego dziś zapraszam do pieczenia :)

Tarta jabłkowo-śliwkowa na kruchym spodzie

Składniki:

1 szklanka mąki pszennej
2 szklanki mąki typu krupczatka
1/2 szklanki cukru
2 jajka
250 g masła/ margaryny
1/2 opakowania cukru waniliowego

kilkanaście śliwek
2 duże jabłka



Wykonanie jest zachwycająco proste. Zagniatamy kruche ciasto z podanych powyżej składników, w razie potrzeby dosypując odrobinę mąki. Używam całych jajek, a nie tylko żółtek, co w tym przepisie doskonale się sprawdza. 2/3 ciasta wykorzystujemy do wyłożenia formy na tartę o średnicy ok. 30 cm. Na cieście układamy owoce. Ja wyłożyłam środek tarty jabłkami pokrojonymi w plasterki (możemy je posypać cynamonem, jeśli mamy ochotę), a dookoła ułożyłam połówki śliwek. Pozostałą 1/3 ciasta rwiemy na kawałki i układamy na owocach. Wstawiamy do piekarnika i w 180 stopniach pieczemy przez ok 25-35 minut. 

Smacznego!






3 komentarze:

  1. Z jarmarków uwielbiałam ten Pl. Solnym. Zresztą bardzo lubię ten placyk, kameralny mimo, że obok rynku i zawsze ukwiecony straganami kwiaciarskimi. Zaczynacie od tart? Super! Pan R. je uwielbia, może czymś się zainspiruję :)


    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Zemfiroczka, zaczęłyśmy od tart, bo pokochałam ten typ ciasta od pierwszego upieczenia :) Poza tym korzystając z ostatnich dni odpoczynku od Krakowa i studiów, wykorzystuję sezonowe owoce u rodziców na wsi.
    Mam nadzieję, że kiedy Nina się zabierze do pisania postów (czeka ją jeszcze trochę bajecznych jesiennych wakacji, więc jej wybaczam, że żyje w innym świecie) z pewnością pojawią się też inne rzeczy. W tym wspomniane na blogu spaghetti cytrynowe :)

    Edyto, wypróbuj przepis i przekonaj się, że smakuje równie fantastycznie :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń