wtorek, 14 lutego 2012

Panna cotta z musem truskawkowym



Panna cotte robimy wg przepisu, który już kiedyś zamieściłam http://zmiastaiztalerza.blogspot.com/2011/12/panna-cotta.html. Następnie pozostawiamy w lodówce do stężenie, przygotowując w tym czasie warstwę truskawkową. Ilość truskawek zależy od tego jak wysoką warstwę chcemy uzyskać. Ja miałam tylko trochę zamrożonych truskawek, dlatego warstwa musu jest niewielka. Truskawki mieszałam w garnku aż do rozgotowania. Nie musiałam dolewać wody, gdyż zamrożone truskawki bardzo szybko puściły wodę. Do ugotowanego starannie truskawkowego musu dodałam pół szklanki gorącej wody z rozpuszczonymi w niej trzema łyżeczkami żelatyny, starannie pomieszałam i pozostawiłam do wystygnięcia. Dopiero chłodny truskawkowy mus możemy nakładać do filiżanek/foremek ze stężałą panna cottą.

Pozostawiamy deser w lodówce jeszcze na minimum dwie godziny, po czym wyjmujemy w foremek poprzez włożenie ich na chwilę do gorącej wody (dosłownie kilka sekund). Dekorujemy dowolnie (i pysznie) :)


Życzę wszystkim wielu przygotowanych od serca pyszności. Nie tylko deserów i nie tylko w Walentynki :) Przez cały rok dbajmy o naszych bliskich i z wdzięcznością przyjmujmy ich troskę o nas. Pamiętajmy nie tylko o naszych partnerach, ale też o przyjaciołach. Także w drobnych sprawach. A może zwłaszcza :)



Asia

4 komentarze:

  1. też dzisiaj zrobiłam panne cotte!:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) a zatem nie tylko ja uważam, że to bardzo romantyczny deser? :)
    Jaka jest Twoja panna cotta? Pojawi się na blogu? :)

    Buziaki :*

    Asia

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoje zdjęcia wyglądają fantastycznie i zachęcają do wypróbowania przepisu :-) Truskawkowy akcent wygrywa wśród innych przepisów :-)

    Kate

    OdpowiedzUsuń
  4. Zawsze chętnie przeczytam relacje z wykorzystania moich przepisów! Niezwykle mi miło, gdy trafiają w gust czytelników bloga!

    :)

    Asia

    OdpowiedzUsuń