niedziela, 16 października 2011

Ja i ta godzina


Zabawa była wspaniała i mam nadzieję, że nasza panna młoda bawiła się na wieczorze panieńskim tak świetnie jak my :) Niestety zabrakło Niny, która się rozchorowała (no i ciągle się nie ogarnęła, aby napisać coś na blogu! A ja niecierpliwie czekam na chorwackie relacje i smakowite zdjęcia owoców morza:)).

Po takiej imprezie zwykle następuje dzień, kiedy człowiek absolutnie nie ma ochoty nic robić. Oczy się zamykają kleją, czas mija z talerzem rosołu pomiędzy komputerem a domowymi rozmowami. 
Potrzeba naprawdę wielkiej okazji, abym zarwała noc i wypiła trochę więcej, więc takie stany "nie-do-życia" zdarzają się bardzo rzadko, ale pozwalają rozgrzeszyć się z leniuchowania. Senność na chwilę mija przy wieczornej kawie, a ja słucham Wrooclyn Dodgers...



"Na chwilę móc się zatrzymać, ja i ta godzina,
chociaż brakuje mi tchu... niech czas tak nie przemija...
(...)
dla wszystkich mieć czas by być sobą,
każdy z nas ma kogoś, cieszmy się tą osobą"

/Wrooclyn Dodgers, Brakuje tchu/

A.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz